Toksyczne kredyty – nie tylko frankowe

Toksyczne są nie tylko kredyty denominowane w CHF, ale również w euro i dolarach. Nasz prawnik, mec. Jędrzej Jachira przekonuje na łamach „Newsweeka”, że kredyty w innych walutach są obciążone podobnymi wadami prawnymi i można w tej sprawie wytoczyć proces. Gdy stopy procentowe rosną i kursy walut się umacniają, warto rozważyć tę opcję.
Według danych BIK z kwietnia br. nadal czynnych jest blisko 370 tys. umów frankowych, a kredytów w euro i dolarach – ok. 100 tys. W dolarach i euro udzielane były zarówno kredyty indeksowane, jak i denominowane. Jednak oba typy umów zawierają niedozwolone postanowienia odnoszące się do mechanizmu przeliczeniowego, analogiczne jak w umowach frankowych. Udzielając kredytów waloryzowanych w walutach obcych, banki dopuszczały się naruszenia zasady równowagi. Ustalały w sposób jednostronny i dowolny kursy kupna i sprzedaży, na podstawie których wyliczane było saldo zadłużenia kredytobiorcy oraz wysokość rat. Dziś jest już jasne – dzięki korzystnym wyrokom sądowym w sprawach frankowych – że tego typu zapisy stanowią niedozwolone postanowienia umowne (tzw. klauzule abuzywne).
Na tej podstawie można w sądzie dochodzić ich nieważności.
Mec. Jędrzej Jachira, wspólnik w Kancelarii Prawnej Sobota Jachira, przekonuje: „Obecna linia orzecznicza w ponad 98 proc. spraw tego typu unieważnia zawarte umowy w całości. Co więcej, bardzo duża grupa klientów zawiesza spłatę swoich kredytów już na początkowym etapie postępowania. A to oznacza, że pomimo braku wakacji kredytowych przewidzianych dla nich w ustawie nie musi ponosić kolejnych rat kredytu przez cały okres postępowania. Nastał więc moment, w którym z przyczyn rynkowych pójście do sądu zwyczajnie się opłaca.”